Moja Mała Księżniczka - zrobiła się przekupna oraz zainteresowana prezentami.
Wcześniej mimo, że nie może narzekać na brak zabawek, książeczek czy różnych dziwnych rzeczy - nie pojawiało się w Jej słownictwie hasło "plezent"
Ten czas odszedł w niepamięć - teraz plezent jest w cenie.
Nie ukrywam, że to jednak nasz wina - tydzień temu Niunia była chora - nic poważnego - katar, kaszel - ale codzienne podawanie niesmacznych leków, używanie fridy (Mamy wiedzą o czym pisze) - sprawiły, że Mała na widok łyżeczki, czy wspomnianej wcześniej fridy - uciekała gdzie pieprz rośnie.
My - aby wykonać plan - czyli podać określoną ilość leków oraz wyciągnąć to co zalegało w małym nosku - używaliśmy przekupstwa - "Kochanie jak ładnie wypijesz syropek Mamusia coś Ci da", "Robaczku trzeba wyczyścić nosek. Ale jak będzie po wszystkim to Tatuś kupi Ci prezent"
No cóż - nasz błąd - na początku wystarczał buziak, a potem ... "Co Mama da?" "Plezent Mama da?"
Walczymy z tym, Niunia zaczyna wracać na właściwy tor :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz